Płyta trwa ledwo ponad trzydzieści minut i chyba jest to jedyna jej wada. Z drugiej strony nie znajdziemy na niej ani jednego niepotrzebnego utworu, choć mógłbym wyróżnić paru osobistych faworytów. Otwierające „Zimno” adekwatnie do tytuły poraża chłodem. W „Prostych sprawach” zespół dokłada do pieca punkowym czadem wyjętym z płyt The Stooges i Lou Reeda okraszonym bajkowymi brzmieniami klawiszy. „Opór” mknie do przodu dzięki przebojowej linii basu i płyta zwalnia dopiero w „Tylko ciebie mam”, kolejnej lodowej perle wyciągniętej z chłodni Już Nie Żyjesz, a może z kostnicy? Najprawdopodobniej to drugie, ale na już kolejny numer, „Rzeczywistość nie istnieje”, porwałby do tańca nawet trupa. Mnie to się osobiście kojarzy ze staroszkolnym bluserockiem w stylu Canned Heat na punkowym turbodoładowaniu, a gdyby szukać bliżej naszych czasów i przestrzeni geograficznej – z warszawskimi Kometami. To jest chyba taki paradoks muzyki Już Nie Żyjesz, że pod tą lodową pokrywą bywa miejscami naprawdę gorąco. Zapadają w pamięć jeszcze „Równoleżniki i południki” – nie tylko z uwagi na wspomniane gwizdanie, ale przede wszystkim ze względu na bardziej elektroniczny charakter. Pozostałe, niewymienione tu z nazwy utwory również trzymają poziom.
Osobną sprawą są teksty. Tu jest klasycznie i postpunkowo – krótkie frazy krążące wokół różnych tematów i motywów tworzą teksty oparte na luźnych skojarzeniach. Mi osobiście taka formuła przypadła do gustu, tym bardziej, że można doszukać się paru całkiem fajnych aforyzmów dotyczących relacji damsko-męskich ( fraza „połamane kości to mój język miłości” w „Zrób mi jakąś krzywdę”), czy niewesołe refleksje na temat życia w nudnym mieście, z którego jedyną ucieczką jest miłość („:Przedzieram się wśród bloków/psy i ludzie szczekają chociaż wszyscy mnie tu znają” w „Zieleń. Powietrze”).
Całość dostępna do odsłuchania na stronie bandcamp, więc nie pozostaje nic innego jak polecić wszystkim zaznajomienie się z tym krążkiem. Mi osobiście udało się załapać na fizyczne wydanie płyty – skromne, ale estetyczne – które spokojnie leżało na półce w pobliskim centrum handlowym. Pozostaje jedynie żałować, że taka muzyka nie może się przebić w mediach, tym bardziej, że numery „Już Nie Żyjesz” przy całym swym chłodzie i bogactwie dysonansów i brudu są naprawdę przebojowe.