Własność intelektualna, czyli jak Britney została Einsteinem
Polski rząd cichaczem przygotowuje się do przyjęcia traktatu ACTA. Jest to typowy niezrozumiały krok naszych polityków, którzy wolą się użerać o to czy śp. gen. Błasik był w kabinie Tu154 czy nie był zamiast wyjaśnić społeczeństwu o co w ACTA chodzi. Zanim społeczeństwo zacznie bulić za tą fanaberię, bo sądy, policja i służba więzienna nie pracują za darmo.
ACTA to umowa międzynarodowa zobowiązująca nas między innymi do stworzenia konstrukcji prawnych umożliwiających ściganie przestępstw wymierzonych w tzw. własność intelektualną.
Jaką własność intelektualną mamy lepiej chronić? No cóż, każdy chyba się zgodzi, że najczęściej ściągane treści to:
Pornogarfia
Hollywoodzkie filmy – nie traktujące raczej o niczym doniosłym (Fani LOTR i SW – sorry)
Seriale
Głupawa amerykańska muzyka pop w stylu Britney
Jak bardzo intelektualne są te treści? Czy rzeczywiście biedny kraj jakim jest Polska stać na luksus zapewniania dodatkowej specjalnej ochrony prawnej branży rozrywkowej? Czy nasze sądy i policja nie mają nic lepszego do roboty?
Czy chcemy żeby nasze pieniądze popłynęły do Ameryki zamiast zostać w Polsce i pomóc w takich drobiazgach jak sypiąca się służba zdrowia czy 14-sto procentowe bezrobocie? A może nie mamy innych problemów niż ściganie własnych obywateli za zagraniczne pornole, filmy i głupią muzykę?
„Własność intelektualna” to chamski zabieg firm public relations stawiający Britney, pornole i stare seriale na równi z kulturą i dziełami które dla świata rzeczywiście są ważne. Tymczasem kultura i rozrywka do dwie różne rzeczy. Trudno być przeciw kulturze. Łatwo za to mieć w dupie rozrywkę i jej zyski – zwłaszcza w biednym kraju jakim jest Polska.
Nikt nie musi decydować co dla Ciebie jest ważne – kupujesz to co naprawdę lubisz, chłam ściągasz. Albo odwrotnie, ale to Twój wybór i nikt Cię – na razie – pod pistoletem nie trzyma.
Do powstawania muzyki naprawdę nie potrzeba wielkich wytwórni, prawników i pieniędzy. Swobodny darmowy dostęp do muzyki pozwala artystom uniezależnić się od promocji i kasy. Brak wpływów z albumów zmusza do koncertowania – wygrywa fan.
Z naszego własnego, bardzo skromnego doświadczenia w kwestii praw autorskich: ludzie naprawdę kupują płyty, jeśli uważają je za coś wartościowego. W naszym sklepie masz obok siebie przycisk kup i ściągnij za free. Ludzie nadal kupują. Bez ACTA, SOPA, PIPA i innych prawnych gówien służących ochronie interesów branży rozrywkowej, która naprawdę jest na szarym końcu listy problemów jakie mamy w Polsce.