Sthilmann: DJ i producent
Na pewno kiedyś byliście na imprezie, na której grał. A jeżeli akurat sam nie grał, to grane były jego wysokoenergetyczne kawałki czy remiksy. Dlatego też jest nam niezwykle miło, że zgodził się odpowiedzieć na nasze pytania. Panie i Panowie, przed wami znany i lubiany DJ, producent, organizator imprez – Sthilmann.
Andrzej (Halotan Records): Witaj, dziękuję za przyjęcie zaproszenia do tego wywiadu. Opisz nam swój dotychczasowy dorobek wydawniczy. Ponieważ duża część (jeśli nie większość) twojej twórczości to remiksy, napisz kogo remiksowałeś i gdzie się to ukazało.
Sthilmann: Pierwsze wydawnictwo z moim remixem ukazało się nakładem wytwórni Metal Mind Productions w roku 2003. Był to bonus audio w postaci utworu „Mare Procelarum (Break The Darkness Remix by Sthilmann), na koncertowym DVD black metalowej grupy Asgaard.
Sam zaproponowałem chłopakom zremixowanie utworu, ponieważ podobała mi się ich twórczość i uważałem że ma potencjał w tym kierunku. Potem były remixy dla grup Hot Rain, Helalyn Flowers, State Of The Union, Vision Talk.
Najwięcej moich remixów pojawiło się na przestrzeni dwóch ostatnich lat. Death metalowa grupa Huge CCM, najpopularniejszy polski gotycki projekt Deathcamp Project, zespoły ze stajni Halotan – Lilly Of The Valley i Monolight, debiutujący projekt z niemiec Gedankenrasen .
Największy sukces z dotychczasowych to remix kawałka „Devil’s In The Details grupy Aesthetic Perfection który ukazał się na charytatywnym wydawnictwie „Electronic Saviors: Industrial Music to Cure Cancer vol.2”.
Pomijam remixy niepublkowane oraz promocyjne bo jest ich conajmniej dwa razy tyle.
Twoje produkcje są zawsze na bardzo wysokim poziomie technicznym. Jesteś samoukiem czy masz formalne wykształcenie w kierunku realizacji dźwięku?
Sthilmann: Wszystkiego nauczyłem się sam. Gdy startowałem z produkcją to najważniejsze było by dłużo słuchać muzyki z gatunku w jakim chce się tworzyć i na tej podstawie rozwijać swoje umiejętności.
Oczywiście cały czas się uczę a dziś z pomocą przychodzi internet który jest studnią bez dna jeśli chodzi o produkcję muzyki. Polecam też pismo „Estrada i Studio” bo od początku także towarzyszyła mi w poznawaniu tajników produkcji.
Wymień trzy najważniejsze rzeczy, których powinien nauczyć się ktoś, kto dopiero chce zacząć tworzyć własną muzykę. Co trzeba zrobić, żeby uzyskać moc i klarowność spotykaną w twoich miksach?
Sthilmann: Najważniejsze to zadbać o odpowiednie proporcje między poszczególnymi elementami miksu. Ja nie jestem w tym mistrzem i opieram się głównie na intuicji, warto konfrontować swoje produkcje z utworami cenionych przez nas twórców. W ten sposób można nauczyć się najwięcej.
Trzeba też mieć sporo cierpliwości bo często efekt który sobie zamierzyliśmy może wymagać ślęczenia i „kręcenia gałami”, można w ten sposób odkryć wiele nowych możliwości oprogramowania czy sprzętu którym dysponujemy.
Słuchając twojej muzyki ma się wrażenie, że twoje inspiracje nie leżą za bardzo w Dark Independent. Jakiej muzyki słuchasz? Jakich gatunków i wykonawców? Kto ma/miał na ciebie największy wpływ?
Sthilmann: Odpowiedź na to pytanie mogłaby być kilku tomową księgą. Inspiruje mnie praktycznie wszystko co niesie ze sobą wartość i trafia w mój gust. Mam bardzo chłonny gust, co czasem bywa przekleństwem.
Jeśli chodzi o Dark Independent to staram się interpretować to pojęcie na własny sposób. Nie powielać utartych schematów, choć wiadomo że niektóre czynniki kanonu trzeba zachować.
Mam ulubionych wykonawców z nurtów metalowych, bluesowych, z klasyki, uwielbiam trance i jemu pochodne, słucham też często hip hopu i nie pogardzę też synth popem i italo z lat 80, czy eurodance z lat 90.
Nie mówię że każdy z tych gatunków ma wpływ na moją twórczość, ale napewno poszerza horyzonty i uczy pokory wobec własnego gustu. Jeśli miałbym wymieniać po nazwisku tych którzy mnie inspirowali i inspirują to napewno nie wymieniłbym wszystkich, więc może nie wymienię nikogo ;)
Jakie polskie zespoły i DJ-ów z klimatu cenisz najbardziej?
Sthilmann: Z polskich zespołów najbardziej cenię sobie Deathcamp Project, H.EXE, Reactor7X, oraz projekty Wojtka Króla: Controlled Collapse i Clicks. Lubię też do bólu klasyczne brzmienie Human Steel.
Jeśli chodzi o Djów to nr.1 już od paru lat to DJ H_12. Bartek jest dobry technicznie a pozatym ma świetny kontakt z parkietem.
Jesteś współorganizatorem Trójmiejskiej imprezy TOG (Temple of Goths), jednej z najstarszych imprez Dark Independent w Polsce. Jaka jest recepta na organizację imprezy, która nie znudzi się imprezowiczom ani organizatorom i przetrwa wiele lat? Jak buduje się dobrą markę imprezy w klimacie dark? Co jest najważniejsze?
Sthilmann: Organizacją w całości zajmuje się Bartek Hervy, ja przyjeżdżam właściwie na gotowe po to żeby zagrać. To właśnie Bartka trzebaby spytać o receptę na długowieczność TOG. Chłopak ma wyczucie, wie jak organizować imprezy, ma w tym blisko 15 lat doświadczenia.
Gdy przybywam do Gdańska to zawszę widzę na mieście plakaty z reklamą imprezy, w internecie przybywa ludzi na fanpage’u. Stała, powiększająca się lista mailingowa z informacjami o imprezie. To wszystko ma wpływ na kształt imprezy oraz na frekwencje która bywa różna, jak wszędzie z resztą.
Zapraszamy zatem do polubienia fanpage’a TOG – w boksie poniżej:
Jak oceniasz stan trójmiejskiej sceny Dark Independent? Jakie wydarzenia poza TOG mógłbyś nam polecić?
Sthilmann: Muszę przyznać że Trójmiejska publika jest wyjątkowa. Zawsze bawią się świetnie, nawet gdy frekwencja jest niższa, to nigdy nie zdarza się żeby impreza nie była udana.
Poprostu ludzie w Gdańsku tworzą niepowtarzalny klimat, dają z siebie na parkiecie tyle serca ile Bartek wkłada w organizację i ile nasza ekipa Djów wkłada w granie. Musze przyznać że nigdzie nie gra mi się tak dobrze jak tam. Jeśli chodzi o inne imprezy w Trójmieście to niestety niewiele mogę powiedzieć gdyż na żadnej nie byłem.
Jakby nie patrzeć mieszkam blisko 300 kilometrów stamtąd. Opinie słyszałem różne, ale żadnych nie mogę potwierdzić w oparciu o własne doświadczenie.
Jesteś chyba jedynym DJ-em w Polsce, który ma zdjęcia z profesjonalnych sesji. Jesteś aktywny w mediach społecznościowych, na soundcloud, last.fm i wielu innych miejscach. Widać że poważnie podchodzisz do promocji tego co robisz. Jesteś także jednym z najbardziej rozpoznawalnych DJ-ów w scenie. Czy uważasz, że promocja swoich działań jest istotna? Na ile twoim zdaniem działania promocyjne pomogły ci zaistnieć na naszej scenie?
Sthilmann: Aktywność w sieci to w dzisiejszych czasach najważniejsza, a zarazem najprostsza rzecz jaką można zrobić by promować swoją twórczość. Dlatego nie stronię od tego, a nawet mam wrażenie że udzielam się na portalach społecznościowych wciąż za mało.
Taki już jestem że wolę czas poświęcić na nowe produkcje, a gdy coś publikuje to staram się żeby było to już coś konkretnego. Moje aspiracje to więcej niż bycie DJ’em. Na pierwszym miejscu jest produkcja muzyki. Tutaj skoleji nie obędzie się bez zdjęć i atrakcji wizualnych, by przyciągnąć do muzyki.
Jeszcze kilka lat temu mniej więcej co roku wypuszczałem serię Sthilmann In The Mix, a co jakiś czas sety nagrywane na żywo podczas imprez. Okazało się że przyciągnęło to zainteresowanie wielu osób. Serdecznie polecam ten rodzaj promocji. Łącząc to z dobrodziejstwami Facebooka i innych portali można sporo w ten sposób zdziałać by się wypromować.
W jaki sposób dobierasz muzykę do swoich setów? Czy zależy to od tego gdzie grasz? Czy masz zawsze gotowy plan?
Sthilmann: Co miesiąc przesłuchuję setki nowych utworów by wyłowić z tego kilka perełek. Wrzucam to do puli nowości i zabieram ze sobą na imprezę wraz z resztą płyt. Niestety darkowa scena electro ma to do siebie że ludzie nie lubią bawić się przy nowościach.
To smutne że na imprezach cały czas największe oblężenie parkietu następuje w momencie gdy puszcza się kawałki z lat 2003- 2006, podczas gdy Ci sami artyści do dnia dzisiejszego zdążyli już nagrać po 3, 4 kolejne albumy. Nie wspominam już o tym że bardzo rzadko daje się w ten sposób szansę na zaistnienie kolejnym debiutującym artystom którzy mają potencjał. Dlatego w zależności od imprezy i frekwencji staram się grywać jak najwięcej nowych rzeczy przeplatając to z nieśmiertelnymi klasykami.
Załóżmy że chcę zostać alternatywnym DJ-em. Mam już wystarczające umiejętności techniczne i chcę zagrać na imprezie w moim mieście. Jak to zrobić?
Sthilmann: Umiejętności techniczne.. to już bardzo dużo zważywszy na to że w środowisku dark independent 90 % DJów nie umie zgrać ze sobą dwóch kawałków nawet posiadając funkcję sync, nie mówię już o tej samej umiejętności z wykorzystaniem dwóch decków CD i miksera ;)
Ubolewam że odbiorcy muzyki dark electro i jej pochodnych są tak niewrażliwi i nie wymagający jeśli chodzi o umiejętność zgrywania ze sobą utworów. Mocne rytmiczne bity aż proszą się o to by je ze sobą zgrać i ciekawie płynnie przejść z jednego utworu do drugiego, a tymczasem w większości przypadków jest to zupełnie ignorowane. Sprawia to że darkowym DJem może zostać właściwie każdy kto ma laptopa. To smutne bo przez to poziom imprez i całej sceny jest taki a nie inny…
No, ale odszedłem trochę od tematu. Mając zaplecze techniczne musimy znaleźć klub. Najłatwiej iść gdzieś gdzie już takie imprezy są organizowane, bo wiadomo że tam łatwiej będzie się dogadać. Ja jednak proponuję zadać sobie więcej trudu, poszukać jakiegoś innego klubu gdzie może trochę trudniej będzie się dogadać z właścicielem, który nie jest w klimacie i będzie miał obawy.
Za to jeśli się już dogadamy, a impreza wypali, to będziemy mieli satysfakcję zarówno my jak i darkowi klubowicze którzy będą mieli nowe miejsce do odwiedzania. Jeśli już się dogadamy w klubie zaczyna się żmudny i czasochłonny proces promocji.
Trzeba poszukać wsparcia medialnego. Podstawa to internet, fajnie też poprosić o patronat lokalną radiostację czy magazyn imprezowy których teraz sporo w klubach można znaleźć. Plakaty na mieście też napewno nie zaszkodzą.
Jaka jest najtrudniejsza rzecz w karierze alternatywnego DJa?
Sthilmann: Brak zrozumienia ;) A tak na serio nie wiem jak inni „prezenterzy”, ale ja jestem z tej grupy ludzi którzy robiąc coś starają się to robić dobrze i na najwyższym poziomie na jaki ich stać.
Wychodzę z założenia że jeśli ten poziom nie sięga pewnego minimalnego pułapu, to lepiej dać sobie spokój i się nie kompromitować. No ale tak jak wcześniej wspominałem, darkowi klubowicze są zupełnie obojętni na umiejętności techniczne i w rezultacie bywa tak że na jednej imprezie grasz z kimś kto nie umie miksować, którego w każdej chwili może zastąpić ktoś z parkietu kto umie obsłużyć winampa, czyli praktycznie każdy, gra hity sprzed 8/10 lat i ma pełen parkiet, bo wszyscy znają.
Po chwili wchodzisz Ty, grasz nowe kawałki których się naszukałeś świetnie miksujesz, podchodzisz do tego profesjonalnie i na poziomie a ludzie uciekają z parkietu bo nie puszczasz „This Shit Will Fuck You Up” tylko coś nowego, co brzmi równie dobrze ale co z tego, bo nikt nie zna. W myśl klasyka inżyniera Mamonia : „Proszę pana ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No… To… Poprzez… No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę.”
No ale co tam, choć to frustrujące to trzeba robić swoje i mieć nadzieję że ludzie nabiorą w końcu trochę wrażliwości, a przez to delikwenci usiłujący być DJami zaczną się starać i weryfikować swoje umiejętności.
Najdziwniejszy / najśmieszniejszy request jaki dostałeś jako DJ?
Sthilmann: Całkiem niedawno grałem na imprezie firmowej, w firmie w której pracuję na co dzień. Mój szef uparł się że chce posłuchać i że ludziom napewno też się spodoba. Zapewniałem że to muzyka dla ludzi o dość specyficznych upodobaniach, ale szef nalegał więc zagrałem. Wybrałem kawałki future popowe, bo dark electro by ich zabiło.
Oprócz młodych ludzi byli tam też pracownicy którzy mają za sobą już po 30, 40 przepracowanych lat. Najśmieszniejsze było to że grałem po 4, 5 kawałków po czym wchodziła orkiestra ze szlagierami typu „Do Tanga Trzeba Dwojga” Grali godzinkę, a potem znowu ja na 20,30 minut. O dziwo ludzie całkiem fajnie się bawili ;)
Czy bycie alternatywnym DJ-em daje bonus do relacji z płcią przeciwną? Czy pomimo swej pozornej niedostępności i chłodu alternatywne panie spoglądają łaskawiej na faceta za konsoletą?
Pewnie to pomaga, ale nie jestem typem kolesia który korzysta z takowych przywilejów, dlatego trudno mi się wypowiadać w tym temacie.
Czego życzyłbyś polskiej scenie Dark Independent?
Rozwoju, profesjonalizmu, zaistnienia w mediach, a tym samym większego zainteresowania tą sceną.