[halobox95]
Adalbert: Ostatniego wywiadu dla Halotana udzieliłeś w 2012, kiedy twoja przygoda z Cold Therapy dopiero się zaczynała. Pamiętasz, dlaczego postanowiłeś zakończyć działalność Traumatize i zacząć nowy projekt? Jesteś zadowolony z tych decyzji? Wciąż widzisz potencjał w formule Cold Therapy?
To nie była tylko moja decyzja, Traumatize miało jeszcze jednego członka. Mieliśmy pewne problemy i zdecydowaliśmy się zakończyć działalność. W tamtym okresie chciałem w ogóle dać sobie spokój z muzyką. Po jakimś czasie (paru miesiącach) znowu zacząłem komponować, głównie za namową przyjaciół, którzy nie chcieli mi pozwolić, by wszystko ot tak się skończyło. Byłem wtedy mocno zdemotywowany. Nie jest łatwo zaczynać od zera i po kolei wszystko odbudowywać, ale w końcu kocham tworzyć muzykę i tęskniłem za tym.
W ten sposób narodziło się Coldt Therapy W tamtym okresie chciałem stworzyć coś innego, coś bardziej „osobistego”, co odzwierciedlałoby mój muzyczny smak, pozwoliłoby mi lepiej wyrazić samego siebie. I jestem zadowolony z tych decyzji, bez których Cold Therapy nigdy by nie powstało. Nigdy bym nie odkrył, że ścieżka muzyczna, którą teraz podążam to właśnie ta, którą podążanie sprawia mi najwięcej radości.
Czy widzę potencjał w formule Cold Therapy? Zależy jak na to spojrzeć, na pewno z taką muzyką ciężej znaleźć nowych odbiorców, czy trafić do Djskich setów. Tym się jednak za bardzo nie przejmuje, cieszy mnie każda osoba, która poświęca swój czas na słuchanie Cold Therapy i docenia to, co robimy. Nawet jeśli dociera ona do mniejszej publiczności, to warto podążać ścieżką, która odzwierciedla moje własne muzyczne upodobania i sprawia mi przyjemność.
Cold Therapy – In excelsis
[soundcloud]https://soundcloud.com/cold-therapy/cold-therapy-in-excelsis[/soundcloud]
Chciałbym dodać – że niedługo pojawi się „nowe” wydawnictwo Traumatize, które upubliczniam na prośbę słuchaczy. Tak naprawdę nie jest to naprawdę nowa płyta, to jedynie EPka zawierająca nie wydane wcześniej utwory, zebrane razem, dla ludzi, którzy raz jeszcze chcieli usłyszeć coś od Trumatize.
Na tej EPce znajdzie się też jeden nowy utwór, przygotowany specjalnie na to wydawnictwo – pierwszy polskojęzyczny numer w historii Traumatize, zatytułowany „Moje odbicie”, a także numer „Far Enough” – ich fragmenty są do odsłuchania na stronie Soundcloud.
Będzie to ostatnie oficjalne wydawnictwo Traumatize, poza tym mogą ukazać się jeszcze remiksy Traumatize, jeśli ktoś sobie zażyczy.
Adalbert: Przygotowujesz nowy album, niektóre fragmenty są już dostępne i brzmią bardzo obiecująco. W którym kierunku pójdzie ta nowa muzyka? Jakbyś ją porównał do tej z debiutanckiego albumu i ostatniej EPki „Carnival of lies”?
Jacek: Dzięki, cieszy mnie, że podobały ci się fragmenty. Kierunek, w którym zmierza nasza muzyka jest… bardzo eksperymentalny. Osobiście uwielbiam dark electro/industrial z lat dziewięćdziesiątych. Muzyka z oldschoolowym feeelingiem, mocno klimatyczna, często z dodatkowymi akcentami gotyckimi, czy barokowo-neoklasycznymi. Tego możesz się spodziewać po naszym nowym wydawnictwie, choć oczywiście wszystko będzie brzmieć bardzo nowocześnie.
[halobox98]
Poprzedni album „Embrace the Silence” był jedynie przetarciem szlaku, było to cały czas stadium pośrednie między miejscem, w którym obecnie się znajdujemy (np. numery „Why do we Fall” czy „Closer into Deep”) i bardziej agresywnym aggrotechem (np. „Betrayal”, „Lost your way”). Po epizodzie z Traumatize potrzebowałem jeszcze trochę czasu, by odkryć kierunek w którym chciałbym iść .
EPka „Carnival of lies” jest już bardziej w naszym obecnym stylu i bardziej mi się podoba niż debiut. Jestem naprawdę zadowolony z tego, co na niej pokazaliśmy.
Trzy piosenki, które się na niej znajdują, zostały wyjęte właśnie z nadchodzącego albumu „Masquerade Infinite”. EPka łączy się z długogrającym krążkiem również oprawą graficzną, którą zaprojektowała moja dziewczyna. Również z owej wizualnej strony wydawnictwa jestem niezwykle dumny. EPka „Carnival of lies”, jej okładka i piosenki były pewnym rodzajem intra do albumu, to jedna większa całość .
W ten sposób teraz pracujemy, wszystko musiało do siebie pasować. Nie będzie już tej przypadkowości znanej z Traumatize, czy nawet z pierwszego albumu Cold Therapy „Embrace the silence”.
Cold Therapy – The Puppeteer (snippet)
[soundcloud]https://soundcloud.com/cold-therapy/cold-therapy-the-puppeteer2[/soundcloud]
Adalbert: W czasach, kiedy na alternatywnych, mrocznych imprezach króluje taneczne dark electro, wy decydujecie się na eksperymenty i bardziej zróżnicowaną muzykę, która do tańczenia najczęściej się nie nadaje. Pamiętam, że już w swoim pierwszym projekcie „Unsinn” nie szafowałeś zbyt chętnie tanecznymi rytmami i starałeś się zmusić do ruchu nie tylko ciało, ale również umysł słuchacza. Nie żałujesz, że kiedyś zdecydowałeś się podążać taką trudniejszą ścieżką…
Jacek: Jak już mówiłem, to odpowiada mi najbardziej. Muzyka ma przekazywać emocje, opowiadać historię – takie dźwięki chciałbym tworzyć. Nawet jeśli to trudniejsza ścieżka, nie zawrócę z niej. Sprawia mi wiele radości, gdy widzę, że są ludzie, którzy wspierają moje projekty, czekają na nowe wydawnictwa i wolą takie właśnie klimatyczne dźwięki a nie tylko taneczny aggrotech.
Trudno żałować takich, a nie innych decyzji artystycznych. Należy robić to, co sprawia nam radość, a nie to co się lepiej sprzeda.
[halobox43]
Adalbert: Cold Therapy ma nowego wokalistę i wokalistkę. Możesz powiedzieć coś o Janie, którego głos mogliśmy już usłyszeć na EPce „Carnival of lies”?. Czemu po latach raczej samotnych poszukiwań zdecydowałeś na stałą współpracę z innymi muzykami?
Jacek: : Znam Jana już od jakiegoś czasu, właściwie od czasu mojej przygody muzycznej z Unsinn. Jan miał wtedy swój własny projekt muzyczny Tanaros (który gościnnie udzielił się na albumie „A time past” – przyp. Adalbert). Kiedy wydałem pierwsze demo Traumatize „Death dealer” pod koniec 2010 r. zdecydowaliśmy, że będzie wokalistą Traumatize. Chcieliśmy przerobić piosenki z demówki na wersje niemieckojęzyczne, które znalazłyby się na albumie. Nagrał nawet wokale do „Death dealer” pod tytułem „Todeswunch” (mona go odsłuchać na soundcloudzie Traumatize), ale potem miał pewne problemy osobiste i nie mógł współpracować. Po tym jak wydałem album „Embrace the silence” Jan skontaktował się ze mną. Rozmawialiśmy na temat natury naszej możliwej współpracy i uznaliśmy, że ja skoncentruję się na muzyce, a Jan wokalach. Już na etapie Traumatize podział obowiązków miał wyglądać w podobny sposób, bo nie mam łatwości pisania tekstów po angielsku. Widziałem, że to mój słaby punkt i dlatego poprosiłem Jana o pomoc, bo wiedziałem, że zrobi to lepiej i twórczość Cold Therapy sporo na tym zyska.
Tak narodziło się EP „Carnival of lies” , które pozwoli słuchaczom na oswojenie się za zmianami jakie zaszły w składzie.
Jan: Było mi przykro, że nie mogłem nagrac więcej kawałków z Traumatize, ale wtedy byłem zupełnie wypalony pod względem muzycznym, zakończyłem też działalność swojego projektu Tanaros i na długi czas straciłem kontakt z Jackiem. Parę lat później znalazłem go na facebooku i od momentu w którym puścił mi pierwszy album Cold Therapy wiedziałem, że chcę w tym uczestniczyć. Od dawna żadne dark electro tak mi się nie podobało. Bardzo się ucieszyłem, kiedy zaproponował mi współpracę.
Cold Therapy – Carnival of lies
[soundcloud]https://soundcloud.com/cold-therapy/cold-therapy-carnival-of-lies[/soundcloud]
Adalbert: How the presence of Jan changed Cold Therapy’s music?
Jacek: Jan ma istotny wkład w rozwój zespołu. Dużo rozmawiamy na ten temat i dobrze się rozumiemy. Dzięki Janowi znalazłem w sobie pewną „odwagę”, by podążać w kierunku, o którym wspominałem. Mogę się w zupełności skoncentrować na muzyce i nie muszę się martwić o to, zrobi Jan. Dzięki jego pracy piosenki zyskują na wartości.
Jan: Niemniej muzyka dzięki mnie aż tak bardzo się nie zmieniła. Oczywiście, zmiana na stanowisku wokalisty to zawsze poważna sprawa i zawsze jest obawa, że pojawią się komentarze „ten wokal to beznadzieja, weź znowu rób wszystko sam”, ale ludziom się chyba spodobało – pewnie również dlatego, że aranżuję wokal w podobnym stylu co Jacek. Część piosenek jest po niemiecku, ale większość wciąż po angielsku, nie wiem, czy się to zmieni.
Jen: Jan dodał wiele od siebie do piosenek Cold Therapy. Myślę, że z pomocą Jana Jacek może tworzyć lepszą muzykę.
Adalbert: A co powiecie o żeńskich wokalach? Czy to tylko eksperyment, czy staną się bardziej istotne w przyszłości?
Jacek: Jen jest pełnowartościowym członkiem zespołu, więc nie może być mowy o zwykłym eksperymencie. Do chwili obecnej nie można było spotkać jej wokali zbyt często, raczej były to krótsze kwestie jak w „World of crows”, ale na nowym albumie znajduje się już utwór jedynie z jej wokalem („Mask of deciet”) . Dzięki niej i Janowi przed naszą muzyką otwierają się zupełnie nowe możliwości. Tak naprawdę nie chodzi o to, jak istotne są te wokale, ale jak zmieniają one kompozycje. To zależy też od niej, czy w danym utworze będzie się dobrze czuć. Jan i Jen mają pełną wolność wyboru utworów, które najbardziej im odpowiadają, kal również późniejszej aranżacji
Jan: Mam nadzieję, że częściej będziemy mieli więcej wspólnych kawałków Na pewno nie przegapicie „Mask of Deceit”, to bardzo dobry numer.
Jen: Żeńskie wokale pomagają lepiej poczuć historie opowiadane przez piosenki. Dodają trochę dramatyzmu. Jestem podekscytowana pracą z Cold Therapy – zaczęło się nieśmiałe, a skończyło się na tworzeniu całych piosenek.
Cold Therapy – Mask of deceit (snippet)
[soundcloud]https://soundcloud.com/cold-therapy/cold-therapy-mask-of-deceit[/soundcloud]
Adalbert: Będzie szansa zobaczyć was na scenie?
Jacek: Tak myślę. Wszystko zależy też od możliwości organizacyjnych i okazji.
Jen: Zawsze jest możliwość, choć to wiązałoby się z podróżowaniem (Jen mieszka w USA – przyp. Adalbert). Osobiście chciałabym odwiedzić Europę.
Adalbert: Porozmawiajmy o odbiorze muzyki Cold Therapy i waszej publiczności. Jest raczej międzynarodowa, nie celujecie w polskiego?
Jacek: Nie ma to dla mnie większego znaczenia, to znaczy nie dzielę publiczności na polską i zagraniczną. Chociaż statusy na Facebook zawsze piszę po Angielsku i szczerze, nie widzę wielkiego zainteresowania muzyką Cold Therapy w Polsce.
Adalbert: W erze bandcampa i innych serwisów każdy może wydać płytę i każdy może zostać muzykiem. Czy jakość muzyki w związku spada (kiedyś probierzem jej jakości był np. kontrakt z firmą fonograficzną)?
Jacek:Nie mam żadnych problemów z tym, że jest coraz więcej projektów muzycznych. Po prostu nie każdy twórca jest artystą. Jedni mają talent, inni nie. To jak z rysowaniem ołówkiem na kartce – masz narzędzia, ale nie każdy z nich skorzysta i stworzy prawdziwą sztukę. Tak samo jest z muzyką.
Jan: Sam zaczynałem od niedoskonałych utworów. Jeśli jednak ktoś ma talent, szybko wyewoluuje. Często słyszę „Gdybym miał lepszy sprzęt, stworzyłbym lepszą muzykę”. Sprzęt nie ma jednak znaczenia. Jeśli jesteś utalentowany stworzysz dobrą muzykę przy użyciu minimalnych środków. Jacek udowodnił, że potrafi zrobić coś więcej niż parkietowe beaty zmieszane z trzema dźwiękami.
[yframe url=’http://www.youtube.com/watch?v=DU5XyLl2ZyA’]
Adalbert: Opowiedziałbyś Jacku jeszcze o twoim nowym projekcie Autumn Nocrutne?
Jacek: Zawsze kochałem melancholijne, neoklasyczne, czy ambientowe dźwięki. Od dziecka chciałem komponować takie rzeczy i zawsze chciałem grać na fortepianie, czy skrzypcach.
Komponowałem te utwory głównie dla siebie, ale pewnego dnia postanowiłem się nimi podzielić i stworzyłem Autumn Nocturne. Na razie powstały tylko trzy kompozycje, ale będzie ich więcej.
[halobox30]
Komponując te utwory dla Autumn Nocturne zmieniłem również swoje podejście do Cold Therapy i na pewno to usłyszycie. W niektórych kawałkach pojawiają się brzmienia wiolonczeli, instrumentów dętych, nawiedzone fortepianowe melodie, a wszystko to zmiksowane razem z brzmieniami mrocznej elektroniki. To mi się właśnie podoba.
Autumn Nocturne pozwala mi odpocząć od muzyki elektronicznej i na nowo odnaleźć inspirację.
Jan: Naprawdę podoba mi się ten neoklasyczny sznyt utworów Autumn Nocturne. Kiedy jeszcze tworzyłem z Tanaros lubiłem mieszać brzmienia elektroniczne ze skrzypcami, czy wiolonczelą.
Adalbert: Dzięki za wywiad, nie mogę się już doczekać „Masquarade Infinite!”