Follow our profiles:

Krew obcych – wywiad z Alienoil

Choć krajowe poletko dark independent nie jest bardzo rozwinięte, to funkcjonuje na nim parę zespołów, które tworzą muzykę na bardzo wysokim poziomie i których nie da się pomylić z żadnym innym zespołem na świecie. Takim projektem  jest bez wątpienia Alienoil, ale też czego innego można się było spodziewać po zespole stworzonym przez dwie indywidualności tak istotne dla polskiej mrocznej sceny. Mowa tu oczywiście o wokalistce Agacie Pawłowicz (zaangażowanej jeszcze w This Cold, a kiedyś w Desdemonę) oraz o czarodzieju instrumentów klawiszowych – Macieju Niedzielskim (Artrosis, Sui Generis Umbra). Szczęśliwie Alienoil nie pozostało projektem studyjnym, a ich koncertowy debiut miał miejsce na Castle Party 2013. Koncert ten nie pokazał jednak pełnych możliwości zespołu z prostej przyczyny – był za krótki. O tym, jakie są prawdziwe możliwości tego wyjątkowego projektu można się było przekonać n pełnowymiarowyma koncercie, który odbył się w poznańskim klubie u Bazyla, 28 września 2013 roku. Po niezwykle klimatycznym spektaklu Agata i Maciej zgodzili się opowiedzieć trochę o swojej muzyce.

[halobox93]

Adalbert: Jest to pierwsza okazja, że mogę porozmawiać z waszą dwójką jako Alienoil. Wcześniej udało mi się zamienić parę słów osobno z Maciejem i osobno z Agatą na Castle Party, gdzie graliście swój pierwszy koncert. Dzisiaj był drugi i chyba trudno tu mówić o jakimś „otrzaskaniu”, ale …

Agata: … ale oboje zrobiliśmy po kilkaset koncertów, więc ciężko stwierdzić, że to dopiero jakieś „otrzaskiwanie się”

Adalbert: Jednak w tej konfiguracji nie było ich wiele, jak się czujecie na scenie? W miarę ok?

Maciej: Dziwnie jeszcze.

Agata: Nie jest łatwo, bo to są utwory w wolnych i średnich tempach, nie można poszaleć i poskakać… To nie jest muzyka taneczna. Wszystkie zespoły grają teraz taką muzykę, że można do niej tańczyć, a my zrobiliśmy coś innego.

Adalbert: Nie zagraliście jednak dzisiaj kawałka „Utopia”, który jest właśnie całkiem żwawy.

Agata: Nie zagraliśmy, bo występuje w nim nasz przyjaciel, Bastis z zespołu Witchmaster, bez niego wykonanie tego kawałka mija się z celem.

Adalbert: A które kawałki wykonuje się wam najlepiej na żywo?

Maciej: „Raus”.

Agata: „Raus” i dodałabym też „Silent Night”, zaczyna się rzewnie, a w drugiej połowie jest czad.

Maciej: I „It’s over” z tym całym galimatiasem.

Agata: Tam można się rozedrzeć na końcu. W ogóle śmieszne to jest, że nie gramy np. kawałka „Angel”, którego ja nie znoszę, a na stronie Halotana uzyskał najwięcej facebookowych lajków. To jest dla mnie dziwne, że utwór, którego nie znoszę i którego nie gramy jest tak bardzo lubiany.

Maciej: Wiesz, bo ja na allegro kupiłem akurat trzydzieści lajków…. E, weź to wytnij (śmiech).

alienoil

Adalbert: Bardzo się też słuchaczom spodobał utwór „Yellow rubber duck”.

 Agata: To jest w ogóle przebój sezonu, wszystkim się bardzo podoba. Mało kto wie, o co w tym utworze chodzi, ale wszyscy są zachwyceni perspektywą zabicia żółtej gumowej kaczuszki i tym, że śpiewam o tym takim rzewnym głosem.

Adalbert: Zostawiając już kwestie koncertowe, chciałem powiedzieć, że sam album „In Limbo” jest bardzo dobry, spójny, mimo, że powstawał na długiej przestrzeni czasowej. Z jakim odbiorem spotkaliście się do tej pory?

To jest mimo wszystko rodzaj kompendium, te utwory były co jakiś czas wypuszczone w świat

Agata: Nie spotkałam się z żadnymi negatywnymi, albo obojętnymi opiniami. Od „fajnie” do „rewelacyjnie”.

 Maciej: Inna sprawa, że to jest mimo wszystko rodzaj kompendium, te utwory były co jakiś czas wypuszczone w świat… Ten długi okres powstawania płyty wynikał też z faktu, że rzadko mogliśmy się spotykać. To nie jest tak, że siedzieliśmy codziennie przez osiem godzin przez te parę lat. Spotykaliśmy się wiele. A że jest spójnie? Tak miało być.

Adalbert: Na promocję albumu wybraliście piosenkę „Closer”, która znalazła się na samplerze Halotana. Czy można powiedzieć, że jest w jakimś stopniu reprezentatywna?

Agata: Myślę, że tak, że jest tam wszystko co znalazło się na albumie. I czad i trochę spokojnego śpiewania, i trochę schizy i trochę tradycyjnych patentów.

Maciej: Pamiętam, jak to nagrywaliśmy. To był pierwszy…nie, drugi  kawałek jaki nagraliśmy, pierwszy był „Swallow me”, potem jeszcze był „Annunaki”.

20130928_234518_3_bestshot

Adalbert: Jest dosyć ciekawa sprawa z trzecim utworem na płycie,  „Hold me”… najpierw był z myślą o Alienoil, czy Artrosis?

Maciej: Najpierw była pierwsza, nieopublikowana wersja. Dopiero druga była dla Alienoil, a trzecia dla Artrosis.

Adalbert: Trzeba przyznać, że bardzo się od siebie różnią…

Maciej: Cóż, jedna wersja jest w e-moll, druga w d-moll, zupełnie inna liryka.

Adalbert: Mam pytanie a propos tekstów… Są w nich zmyślone historie, czy pojawiają się jakieś sytuacje z życia wzięte? Mam wrażenie, że „Breslau” to pod tym względem dość osobisty numer.

Nazwa „In limbo” kręciła mi się po głowie bardzo dawno, jeszcze jak zajmowałam się innymi swoimi projektami.

Agata: Cóż, skoro pada nawet nazwa miasta, to chyba jasne. Oczywiście, że są tam wątki autobiograficzne… tego nie da się uniknąć, ja mam tylko jedną głowę i myślę w określony sposób.

Adalbert: A skąd w ogóle wzięła się nazwa Alienoil?

 Maciej: To pytanie do Agaty.

Agata: Cóż, na początku miałam grać w tym zespole ja, a także ludzie o pseudonimach Czarny i Olej i miał być Black Oil. Czarny jednak nie chciał z nami grać, więc zostało samo Oil, a że mnie w liceum nazywali Obca to wyszło Alienoil i tak zostało. A Olej odszedł i przyszedł Maciek.

Adalbert: Nazwa jest bardzo dźwięczna…

Agata: I dobrze ilustruje coś, co chciałabym, by nasza muzyka ilustrowała. Krew obcych, czyli substancja, która jest czymś innym, niż krwią, właściwie takim śluzem, olejem. I to jest właśnie Alienoil – co można też kojarzyć też z filozofią Annunaki, że tak naprawdę pochodzimy od różnych ufoludków itp. Maciej mi o tym opowiadał, kiedy właśnie powstawał utwór „Annunaki”.

[yframe url=’http://www.youtube.com/watch?v=NTOPmhMX2V0′]

Scroll to Top