[halobox109]
Już „La Loba Ante Portas” była albumem mocno zróżnicowanym i dość skomplikowanym jak na standardy rocka gotyckiego. Aranże niejednokrotnie dryfowały w stronę rocka progresywnego, utwory nie miały również prostej piosenkowej struktury. „Carpe Diem” zdecydowanie kontynuuje ten „progresywny” kierunek, przy jednoczesnym przedefiniowaniu całej otoczki artystycznej muzyki Bratrstva Luny. Jednym słowem – żegnajcie wilki i gotyckie zamki, witaj upiorny postindustrialno-cyfrowy świecie początku XXI wieku. Wystarczy otworzyć książeczkę, żeby mniej więcej wyrobić sobie zdanie o kierunku, jaki tym razem obrał hrabia R.X. Thamo – modelki przebrane w skórzane kostiumy o wojskowym kroju i furażerki, czarno-biało-czerwona kolorystyka jasno odwołująca się do symboliki III Rzeszy – to wszystko już oczywiście było u wielu industrialnych zespołów z Laibachem na czele (o epigonach pokroju Nachtmahra nie wspominając).