Wszyscy jesteście lansiarzami!
Kwestie ubioru czy stylu w naszej scenie traktowane są ze sporą dozą hipokryzji. Z jednej strony przejawy oryginalności bywają oceniane pogardliwie jako „lans”. Z drugiej zaś – co łatwo zauważyć śledząc klimatowe listy i fora – stroje i wygląd są jedną z nielicznych rzeczy w którą osoby będące w scenie są skłonne ostro inwestować.
Mniej istotne wydatki typu płyty, wstęp na imprezy itp. bywają przeliczane na procent ceny pożądanej części ubioru bądź upragniony tatuaż czy piercing. Jak to więc jest z tym stylem? Jest ważny czy nie?
Pewnie że jest ważny. Warto w tej kwestii skończyć z zakłamaniem, ludzie chcą wyglądać. Damska część sceny pewnie bardziej niż męska, ale realia są takie, że wygląd jest tym, co definiuje scenę na zewnątrz i wewnątrz niej. Nieprawda? Polecamy spacer po Castlu. Kto jest bez winy niech pierwszy(a) rzuci gorsetem.
Zabawną jest sytuacja, kiedy w scenie gdzie ludzie w ogóle wyglądają dość ekstremalnie bycie ciut bardziej ekstremalnym ściąga etykietkę „lansiarza”. Czasem bywa to samo posiadanie kasy na aktualnie modne/markowe elementy alternatywnego ubioru. Można wtedy pójść nieco na skróty i za pokaźną sumkę wbić się w bardzo efektowny, gotowy gotycki mundurek.
Czy jednak kasa to jedyny sposób na bycie modnym w scenie? Absolutnie nie. Poza nurtem lansowanym (sorki za to słówko ale dobrze tu pasuje) przez zachodnie firmy istnieje cała masa możliwości zaistnienia i pokazania stylu bez dużej kasy. Choćby styl militarny który nie wymaga wielkich pieniędzy a daje masę możliwości na to, by wyglądać dobrze.
Klasyczny nurt gotycki jest też świetnym polem do popisów kreatywności w których pieniądze nie są warunkiem zaistnienia. Liczy się własna pomysłowość, przeróbki, samodzielne szycie i tym podobne zabawy. Są to rzeczy nie do podrobienia na masową skalę, bo właśnie w oryginalności tkwi ich wartość.
Szczęśliwie w scenie alternatywnej nie doszło do sytuacji w której „mundurek” jest obowiązkowy. Jest on tylko jedną z dostępnych opcji. Mainsteramowcy nie mają tak dobrze – tam obowiązuje zasada im droższe tym lepsze. Najlepiej żeby nosiła to Lejdi Gaga albo inny muzyczny hamburger.
W scenie dark fani potrafią wyglądać dużo lepiej od artystów i nie muszą ich kopiować ani uważać za autorytet w kwestii stylu. W naszej scenie artyści i fani nie są rozdzieleni, obie grupy są równoprawnymi uczestnikami sceny, także w kwestii stylu.
Warto napomknąć o zjawisku alternatywnego modelingu. Można znaleźć dużo galerii, w które pokazują stylizacje w naszym klimacie. Czy inne subkultury/sceny też to robią na tak dużą skalę? Scena dark independent jest unikalna pod tym względem.
Prawda jest brutalna: wszyscy jesteście lansiarzami! Wasz lans przybiera po prostu różne formy. Możecie udawać że to wszystko absolutnie Was nie dotyczy i w tym samym czasie niestrudzenie przeglądać sklepy, aukcje i kombinować nową powalającą stylizację.
To właśnie jest w naszej scenie zajebiste. Darkowy lans jest dobry, bo daje on nieograniczone możliwości pokazania siebie jako osoby twórczej i interesującej – a pieniądze nie są warunkiem zaistnienia. Czas na wielki comming out, czas zmienić znaczenie słowa lans. Koniec z fałszywą skromnością, przesuwajcie granice, miejcie własny styl i lansujcie go z podniesioną głową!