Dark Electro czyli techno Satana
Wygląda na to że w Halotan Records bawiliśmy się w fake newsy zanim to było modne…
Zainspirowany tekstem o Dark Planet na kosciol.pl usiłowałem (HR-And) wplantować na strony kościelne artykuł przestrzegający o zgubnych skutkach muzyki dark electro. Miał to być mały psikus i możliwość zareklamowania naszej muzyki. Niestety inkwizycyjna czujność udaremniła moje niecne zamiary, więc tekst publikuję tutaj, ku przestrodze.
Update: okazało się że tekst jednak został opublikowany. Do Pokemonów, Diabolo i Harrego Pottera dołączyło zatem ZUO najstraszliwsze: Dark Electro (w oddali słychać wycie, cholera wie kogo lub czego). Kto nie wspiera swojej sceny nie jest prawdziwym szatanistą i przytrafi mu się to, o czym mowa w tym utworze. Nie masz wyjścia, idź do naszej promosfery i klikaj lubię dla Satana.
Szatan na dyskotece – nowe zagrożenie
Do niedawana satanizm kojarzył nam się raczej z agresywną muzyką rockową. Dyskoteka czy muzyka techno, wraz ze wszystkimi swoimi patologiami (narkotyki, promiskuityzm) była wolna przynajmniej od bezpośredniego wpływu satanistów.
Okazuje się że niewiele wiemy na temat satanistów, którzy w podziemiu idą za duchem czasów i szybko adaptują się. W Polsce dynamicznie rozwija się subkultura związana z muzyką „dark elektro” (tłumaczone jako „mroczna elektronika”). Jest to muzyka techno połączona ze „śpiewem” wyjętym z satanistycznych zespołów heavy-metalowych. Przesłanie zawarte w tej muzyce jest takie samo, inna jest jedynie forma. Dzięki niej sataniści szybko mogą rozprzestrzeniać się w rejony które do tej pory były w jakimś sensie wolne od ich ideologii.
W Niemczech muzyka „dark electro” ma bardzo wielu zwolenników, jest co najmniej kilka dużych festiwali gromadzących dziesiątki tysięcy ludzi, na których przy akompaniamencie elektronicznego łomotu odbywają się sado-masochistyczne przedstawienia. Podczas nich ludzie są okaleczani, nakłuwani, znieważane są symbole religijne.
Stroje członków subkultury otwarcie nawiązują do sado-masochizmu. Jest to kolejne niebezpieczeńswo – młodzi ludzie poza ideologią satanistyczną (lub po prostu anty-religijną) otrzymują zachętę do eksperymentowania z wszelkiej maści dewiacjami.
W Polsce muzyka ta dość długo pływała pod powierzchnią, lecz wygląda na to, że masa krytyczna została osiągnięta. W każdym mieście odbywają się dziś regularnie imprezy z muzyką „dark electro”. Imprezom tym nierzadko towarzyszą sado-masochistyczne przedstawienia, w których uczestnicy imprezy mogą brać czynny udział. Całości dopełnia wspólny taniec w wyuzdanych strojach w rytm hipnotycznego łomotu i chwalącego Szatana, elektronicznie zniekształconego „śpiewu”. Imprezy te są otwarte i może wejść każdy… nie wolno jednak filmować tego, co się w specjalnie wydzielonych „dark roomach” (tzw. ciemnych pokojach).
Powstaje coraz więcej rodzimych zespołów grających ten rodzaj muzyki. Ich członkowie nie kryją swojego antyreligijnego nastawienia. Jądrem ciemności jest tu nowopowstała polska wytwórnia płytowa promująca subkulturę i muzykę „dark electro” w naszym kraju – Halotan Records. Zrzeszone w niej zespoły otwarcie promują satanizm.
Powstanie zorganizowanych (i zapewne dochodowych…) form promocji muzyki „dark electro” w Polsce powinno być dzwonkiem alarmowym. Jest to jasny sygnał, że ruch satanistyczny w Polsce (rozumiany jako pewna dość luźna i zdecentralizowana całość) szuka możliwości rekrutacji nowych członków. Działalność taka powinna być monitorowana, powinna być dostępna szersza informacja o tym, że tego typu subkultura istnieje i rośnie w siłę – i taki jest właśnie cel tego artykułu.
Zagrożenia są potężne: subkultura „dark electro” stanowi fuzję wszelkich możliwych patologii. Do rockowego satanizmu dochodzi w niej sado-masochizm, z subkultury techno dochodzą narkotyki i promiskuityzm, jest to śmiertelna trucizna z jaką wcześniej nie mieliśmy do czynienia.