Nie wyobrażamy sobie tworzenia “przebojów” – Wywiad z zespołem Alhena
Adalbert: Witajcie, to wspaniale, że zgodziliście się odpowiedzieć na parę pytań. Na początek standardowe pytanie o powstanie zespołu: jak to się stało, że w 2010 roku postanowiliście razem tworzyć muzykę?
Piotr G.: Witam serdecznie. Historia nie jest jakoś wielce oryginalna. W poprzednim zespole w którym graliśmy ja, drugi Piotr i kolega Robert doszło do rozłamu. Odchodząc, nie wiedzieliśmy jeszcze, że nadal będziemy grać razem. Przynajmniej nie zakładaliśmy tego z premedytacją, choć każdemu na pewno świtała jakaś tam wizja dalszego grania. Tak czy inaczej owy rozłam zbiegł się w czasie z odejściem Tomka z jego zespołu, który z kolei wpadł jakoś na Piotra i to oni rozpoczęli pierwsze rozmowy. Niech zatem któryś z nich dokończy tę historię.
Piotr K.: Jakiś czas po odejściu z Sellisternium wraz z Piotrem i Robertem zamierzaliśmy rozpocząć nowy projekt i właśnie wówczas, zapewne podszeptem niebios kierowany, odezwał się do mnie Tomasz. Po pierwszym spotkaniu już wiedzieliśmy że połączymy siły i stworzymy nowy projekt, który pozwoli kontynuować nasze muzyczne wizje.
Adalbert: Nazwa zespołu, jak również design waszej strony WWW nakierowują nas w stronę astronomii. Dlaczego postanowiliście nazwać zespół imieniem gwiazdy? A może to taka metaforyczna antycypacja waszego przyszłego statusu na scenie rockowej?
Piotr K.: Nazwa przyszła do nas w formie olśnienia za pośrednictwem pierwszej wokalistki Katarzyny i przypomina raczej o dążeniu ku wyżynom muzycznego kunsztu, stanowi wyzwanie do ciągłego rozwoju.
Piotr G.: A co do layoutu strony, postanowiliśmy po prostu trzymać się konwencji sugerowanej przez nazwę. Dla spójności. :-)
Natalia: A ja nie widzę związku pomiędzy naszym przyszłym statusem na scenie a naszą nazwą.
Adalbert: Alhena opiera swoją muzykę na metalowym ciężarze gitar okraszonym klimatyczną grą klawiszy, które dodają przestrzeni i nieco gotyckiego klimatu. Dodając do tego wokal dostajemy mieszankę muzyki spod znaku „female fronted metal”. Od wykonawców pokroju Epica, czy Afer Forever różnią was jednak progresywne inklinacje – zróżnicowana rytmika, rozbudowane partie solowe i wysmakowane zagrywki techniczne. A jak sami byście określili wasz styl?
Piotr K.: Styl Alheny. Na muzykę którą tworzę mam wpływ tylko ja i moi przyjaciele z zespołu. Jeżeli słuchaliśmy czegoś przedtem i to w nas gra i wycieka spod naszych instrumentów – przyjmuję to jako wartość dodaną. Osobiście nie słucham współczesnej muzyki, zwłaszcza progresywnej.
Natalia: Dla mnie muzyka Alheny zawsze pozostanie metalowo-progresywna i koniec. Nie doszukuję więc w tym specjalnie dokładnych określeń, po prostu nie lubię szufladkowania. :)
Piotr G.: Staramy się unikać szufladkowania, ale trudno jest uciec od inspiracji. Staramy się też nie nazywać wprost gatunku jaki uprawiamy, czerpiąc równocześnie z wielu źródeł. Jednak media i tak często zamykają nas w jakichś ramach, co ciekawe, nie zawsze tych samych! ;) Słyszeliśmy już, że gramy artrock, progrock, progmertal, a nawet gotyk! Często doszukiwano się w recenzjach wpływów m.in. Within Temptation, Evanescence, Lacuna Coil, również wspomniane przez Ciebie Epica czy After Forever, a nawet… …Riverside!
Adalbert: Wyobrażacie sobie w ogóle, że moglibyście tworzyć przeboje pod szablon „zwrotka refren, zwrotka refren, solówka, refren X 2”?
Piotr G.: Jeśli chodzi o mnie, to absolutnie nie wyobrażam sobie tworzenia “przebojów” pod oczekiwania popkultury i masowego odbiorcy. Słuchacz masowy nie decyduje o tym co jest dobre i czemu warto poświęcić chwilę uwagi, a daje sobie powiedzieć przez “jedyne słuszne media” czego się słucha, będąc przez nie tym samym muzycznie ukierunkowywany, wręcz wychowywany! My mamy tę swobodę, że nikt nie wywiera na nas nacisków typu “to i to ma brzmieć tak i tak, bo obecnie jest na to moda”. Tworzymy to co tworzyć chcemy, przekazując dokładnie to, co mamy do przekazania i nie zbiegamy się z tym co jest aktualnie modne. Niemniej jednak staramy się, aby poziom tego co robimy nie ustępował produkcjom masowym. Pozwalamy tym samym, aby to właśnie słuchacz decydował czy warto mu poświęcić na nas tę chwilę czasu. Póki co mamy wyraźne sygnały, że jednak warto.
Natalia: Myślę, że Piotr wyczerpał temat ;) Ale odkrywając trochę alhenowych tajników, często zdarza się, że podczas samego procesu tworzenia słyszę “dobra, to zagrajmy refren” i… …nie wiem, co mam śpiewać! :D Po prostu ustawiam to wszystko inaczej. I dlatego wrzucanie naszych utworów w ramy typu “zwrotka, refren, zwrotka, refren”, etc. mija się z celem. A chyba właśnie to definiuje piosenki “masowe” – prostota odbioru i przewidywalność. Ludziom w dzisiejszych czasach w większości nie chce się za dużo zastanawiać nad tym, czego słuchają. A szkoda.
Piotr K.: Szablon zwrotka – refren niczego nie określa, jak Natalia wspomniała stosujemy te nazwy i formy na swój własny sposób. Nie zamykam się na nic nowego i nie wiem jakich form i sposobów tworzenia muzyki będzie mi dane jeszcze posmakować.
Adalbert: Do kogo w związku z powyższym adresujecie waszą muzykę? Dochodzę do wniosku, że chyba nie za bardzo interesuje was powielanie już istniejących patentów i kwestia wpasowywania się w gusta publiczności?
Piotr G.: Dokładnie tak! Wspomniane przez Ciebie “istniejące patenty” były już ogrywane setki tysięcy razy. My wolimy nieco pokombinować i poszukać czegoś świeżego, choć przyznaję, z różnym skutkiem… To co tworzymy bywa niekiedy trudniejsze w odbiorze od produkcji pod masowe oczekiwania, jednak świadomy słuchacz samodzielnie wybierze to, co mu odpowiada, a jeśli z własnego wyboru wybierze właśnie Alhenę, to dla nas powód do radości! Każdy styl grania ma swoją publiczność, a dobra muzyka wybroni się sama!
Natalia: Ja jestem zdania, że w muzyce, jak zresztą wszędzie, wszystko było. Nasza popularna skala ma tylko 12 półtonów, więc nie ma za dużego pola manewru pod tym względem. Mimo to jednak zawsze pozostaje zabawa długością dźwięku, taktami, brzmieniami i łączeniem różnych partii w całość – tu właśnie zamierzamy trochę zamieszać. :) I szczerze, jak ostatnio trafiłam w Internecie na nowy twór CeZika z tłumaczeniami popularnych zagranicznych utworów, to naprawdę już wolę słyszeć, że nasza muzyka jest za trudna w odbiorze…
Piotr K.: Muzykę adresujemy do wszystkich którzy zechcą poświęcić swój czas i nas posłuchać.
Adalbert: A jak wasza muzyka jest przyjmowana na żywo? W 2012 zagraliście trochę koncertów…
Natalia: W moim mniemaniu jesteśmy raczej dobrze przyjmowani na żywo… Ja pamiętam swój pierwszy koncert z Alheną, w maju ubiegłego roku. Jednogłośnie stwierdziliśmy wtedy, że tak energetycznego koncertu jeszcze nie było, ludzie pod sceną autentycznie się bawili, mimo że muzyka progresywna jest raczej do słuchania i kontemplowania, a przynajmniej tak zawsze myślałam. :) Niemniej jednak słowa krytyki są również mile widziane, przecież nie zawsze jest tak perfekcyjnie jakbyśmy chcieli, jesteśmy w końcu tylko ludźmi.
Piotr K.: Mam bardzo pozytywne wrażenia ze wszystkich naszych występów i niecierpliwie oczekuję kolejnych.
Piotr G.: Mnie również brakuje grania na żywo! Mieliśmy w tym małą przerwę spowodowaną kilkoma nieprzewidzianymi i niesprzyjającymi splotami wydarzeń. Ale nie ma tego złego… :) Zresztą, zaczynamy już planować kilka ciekawych rzeczy i jeśli wszystko wyjdzie zgodnie z planem, to będzie głośno i wesoło!
Adalbert: Jesteście z Bydgoszczy. Jak w tej chwili wygląda muzyczne środowisko w waszym mieście? Z waszych okolic pochodzi Quidam (Inowrocław) i chyba pierwszy polski zespół który łączył progresję z mrokiem, czyli Abraxas. Niedawno pojawił się też nowy prog-metalowy band, Ananke, związany personalnie z Abraxas. Czyli są u was kapele, a zatem pewnie jest i publiczność dla takiego ambitnego metalu z klimatem?
Piotr G.: Co do zespołów okołoprogresywnych, nie zapominajmy o Pink Room, LFG, Yesternight, Fractal Mind, Xanadu, czy Art of Illusion. Jeśli zaś chodzi o publiczność, to odnoszę wrażenie, że Bydgoszcz jest raczej miastem nastawionym na thrash. Oczywiście, są tu odbiorcy klimatów okołoprogresywnych, niemniej jest ich zdecydowanie mniej. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Jednak publiczność nie ogranicza się przecież do jednego miasta, czy nawet do jednego kraju! Świadczy o tym choćby odzew na naszą płytę, której nakład szybko się wyczerpał, a zainteresowani jej nabyciem pochodzili nie tylko z Polski!
Natalia: Mówcie co chcecie, ale ja jestem z Torunia! ;) Tu jest trochę ludzi nastawionych na progrockowe granie, ale samych grających jest mało. Obecnie chyba tylko Logic Mess (czyli po części stary Crystal Lake) i właśnie toruńsko-bydgoskie Xanadu… O innych grzechach nie wiem/nie pamiętam. ;) MindwhispeR w którym śpiewałam wcześniej również miał wpływy progresywne, ale niestety już nie istnieje. Z każdą muzyką, szczególnie progresywną, nie warto ograniczać się tylko do sceny lokalnej.
Adalbert: Opowiecie o swoich inspiracjach muzycznych? Szczerze, ten termin, „progresywny metal”, którym można określić Alhenę, może być zwodniczy, bo wszyscy go kojarzą z Dream Theater, którego u was nie słychać… No można by się u was doszukiwać jakichś ech prog/art rocka spod znaku Camel, czy Pendragon, ale ten żeński wokal strasznie tutaj miesza…
Piotr G.: Z terminem “progresywny” należy uważać. Mówię o interpretacji tego słowa w odniesieniu do muzyki określanej tym mianem. W pierwotnym znaczeniu, na przełomie lat 60 i 70 minionego wieku, przez rock progresywny rozumiano muzykę rockową, która swoją formą wykraczała poza granice tego gatunku, wyznaczając tym samym nowy trend w muzyce. Jednak później pojawili się naśladowcy, których automatycznie zaczęto klasyfikować w tej samej kategorii i określać mianem “progresywni”. Nie trudno zauważyć, że owy termin stracił tu swoje pierwotne znaczenie. Do naśladowców bardziej pasował nieco przewrotny termin “neoprogresywny” i tak należy rozumieć termin progrock, czy progmetal. Koniec końców, takie terminy jak “rock progresywny” czy “metal progresywny” nie oznaczają jednego, konkretnego gatunku muzycznego. A co do moich inspiracji, słucham bardzo wielu bardzo różnych rzeczy! Nie tylko rocka, czy metalu. Choć przyznam, że prog, tak czy inaczej rozumiany, jest moim ulubionym nurtem!
Natalia: Robiłam kiedyś piękną prezentację na uczelnię o progmetalu, szkoda że nic z niej już nie pamiętam… Wywodów nie będzie :) Powiem krótko: progresywna muzyka dla mnie pozbywa się wszelkich barier. Dość ogólne stwierdzenie, ale tak to właśnie odbieram. Z progresywem jest jak z każdym innym gatunkiem: ktoś nazwie zespół hardrockowym, inna osoba ten sam zespół określi właśnie jako progresywny metal. Może to dlatego, że każdy doszukuje się w muzyce tego, co lubi. Co do moich inspiracji, zdecydowanie Lacuna Coil, Anneke van Giersbergen i niegrający już Moonlight, może trochę Delain, Epica i Tacere… Poza tym to, czego w danym momencie słucham, a to często się zmienia i nie jest to tylko metal czy rock, ma na mnie spory wpływ. :)
Piotr K.: Moja muzyka to muzyka lat 80-tych, ta cięższa jak również muzyka okresu new romantic i wszelkie mroczne okolice jak Sisters of Mercy, The Young Gods, Fields of Nephilim i wszelkie produkcje 4AD i nasz własny bydgoski Abraxas. Z drugiej zaś strony – muzyka klasyczna w każdym niewspółczesnym wydaniu.
Adalbert: Zespół tworzą obecnie Natalia „Natt” Bassak (wokal), Piotr Kowalski (klawisze), Tomasz Bogulski (gitara) i Piotr Grugel (perkusja), no i nie wiem jak z basistą, czy nadal poszukujecie? Chciałbym zapytać was jak wygląda proces tworzenia muzyki – tworzycie razem na próbach, czy komponujecie osobno?
Natalia: Tworzymy zdecydowanie razem! :) Wyjątkiem jestem ja, kiedy piszę teksty. Żeby wyszło coś akceptowalnego, to trzeba się jednak skupić i mieć jakiś bodziec, który zainspiruje. Nie twierdzę, że piszę arcydzieła, ale słowo “akceptowalne” to chyba dobre słowo. A co do basisty: mam wielką nadzieję, że w końcu jakaś pewna informacja ujrzy światło dzienne… ;)
Piotr G.: Co do basisty, to chyba krążyło nad nami jakieś fatum! Co się sprawa układała, to się sypała na nowo, zwykle z życiowych, czy wręcz losowych przyczyn. Raz byliśmy już bliscy ogłoszenia nowego członka, ale proza życia szybko sprowadziła nas do parteru, przez co wróciliśmy do punktu wyjścia… Obecnie jednak ta kwestia się klaruje i ku naszemu zadowoleniu przybiera pożądany obrót, ale nie chcę póki co za dużo zdradzać. Nie zapeszajmy! ;-)
Adalbert: Nie wydajecie się być nowicjuszami – tak gra instrumentalistów, jak i performance wokalny wskazują, że chyba macie dłuższy staż. Opowiedzielibyście o muzycznych doświadczeniach każdego z was?
Piotr G.: Dzięki za słowa uznania! Co do mnie, to muzyka była w moim życiu odkąd pamiętam. Jednak mój “pierwszy raz” z instrumentem perkusyjnym miał miejsce jakieś 15 lat temu i była to miłość od pierwszego stuknięcia (jakkolwiek to brzmi, hehe). Trwa do dziś, a to już coś! W każdym razie, po jakimś tam czasie pojawiły się pierwsze lokalne projekty, które co prawda nie odniosły sukcesu, ale dały mi całą masę bezcennych doświadczeń, zarówno na scenie, jak i w studio. Po dwuletniej przerwie był epizod w Sellisternium (uczciwie licząc, 7 lat), gdzie zresztą poznałem Piotra tworzącego dziś z nami Alhenę. Reszta doświadczeń, mam nadzieję, przede mną. :-) Wciąż jednak mam tę świadomość, że muszę się jeszcze bardzo, bardzo dużo nauczyć!
Natalia: Moje początki śpiewania siągają przynajmniej dziesięć lat wstecz, przewinęłam się przez kilku dobrych nauczycieli od różnych stylów śpiewu – od klasyki po śpiew estradowy, przez osiem lat grałam na instrumencie klawiszowym, miałam również styczność z gitarą basową i myślę, że to wszystko wpłynęło na mój obecny warsztat. Śpiewałam i grałam w kilku “rekreacyjnych” zespołach, później był MindwhispeR, gdzie spędziłam jakieś dwa lata i sporo się nauczyłam, aż w końcu zadomowiłam się w Alhenie i póki co nie zanosi się na zmiany. ;)
Piotr K.: Jestem amatorem i cały czas uczę się.
Adalbert: Wróćmy do muzyki Alheny. Do tej pory opublikowaliście pięć kawałków – w tym dwa („Better” i „Trial”) nagraliście ponownie, kiedy pojawiła się nowa wokalistka, Natalia. Wiem, że macie w zanadrzu też inne kompozycje, macie więc już jakieś plany wydawnicze?
Piotr G.: Plany wydawnicze są. Dostaliśmy nawet kilka propozycji wydania LP, którego nota bene jeszcze nie nagraliśmy (choć materiał jest już gotowy). Plany rejestracji były na jesień-zimę 2012. Kilka nieprzychylnych splotów wydarzeń spowodowało przesunięcie się w czasie tych i kilku innych planów, ale sukcesywnie wychodzimy na prostą i mam nadzieję wkrótce oficjalnie ogłosimy kilka fajnych rzeczy, o czym już dziś wspominałem. Zatem odwiedzajcie regularnie naszą oficjalną stronę i facebooka! :)
Natalia: Jak już Piotr wspomniał, plany są, ale na wszystko przyjdzie czas. Jedne mamy nadzieję ogłosić szybciej, inne później, śledźcie newsy! ;)
Adalbert: Czy wśród tych kawałków macie jakichś swoich faworytów? Na składankę Halotan Records wybraliście utwór „Trial” – ale może po prostu dlatego, że jest bardzo reprezentatywny dla waszej muzyki? Trochę tęskno-liryczny, gdzieś od końca trzeciej minuty robi się bardziej mrocznie…
Natalia: Spośród kawałków nagranych na EPce myślę, że wkrótce znajdzie się mój faworyt, tylko muszę jeszcze podrasować tekst. Póki co nie mam swojego ukochanego kawałka, lubię wszystkie. :)
Piotr G.: Moim faworytem jest utwór jeszcze nienagrany, więc wrócimy do tematu po wypuszczeniu LP. ;) A dlaczego właśnie “Trial”? Po prostu tak jakoś wyszło…
Adalbert: Składanka „Halotan Records” nie jest jedynym tego typu wydawnictwem, na którym możemy znaleźć muzykę Alheny. Niedługo ukaże się czteropłytowa składanka „World of Glass” i chciałbym zapytać, czy moglibyście o tym coś więcej opowiedzieć? Mi tytuł tego wydawnictwa kojarzy się z albumem norweskiej Tristanii, czyli może będzie to zbiór gotycko-metalowych kapel z żeńskimi wokalami?
Piotr G.: Dobrze Ci się kojarzy. :) To skojarzenie jest w zamyśle autorów. Sami niewiele wiemy w tej sprawie. Wiemy tylko, że składanka jest nastawiona głównie na kapele “female fronted rock/metal”, choć niekoniecznie gotyckie, ma wyjść jakoś na początku tego roku, czyli zapewne niedługo, i to że znajdziemy się na niej. Wiesz, zostaliśmy zaproszeni do wzięcia udziału i zgodziliśmy się. Będzie to francuskie wydawnictwo, więc jakby nie patrzeć jest to dobra, światowa promocja dla Alheny! Warto wspomnieć, że znajdziemy się na jeszcze jednej, również francuskiej składance “Des filles et des riffs vol. 3”. Jest to kompilacja nieco większego kalibru, albowiem znajdą się na niej m.in. tacy wykonawcy jak Epica, Leaves’ Eyes, Stream of Passion… Na poprzednich odsłonach natomiast ugoszczono m.in. zespoły Tristania, Eths, To-Mera, Diablo Swing Orchestra, to już marki same w sobie! Dodajmy jeszcze, że za światową dystrybucję odpowiada Season of Mist, a tego labelu chyba nie trzeba przedstawiać!
Adalbert: Dzięki za możliwość przeprowadzenia wywiadu! Mam nadzieję, że jeszcze wiele razy o was usłyszymy? Chcielibyście jeszcze coś przekazać czytelnikom naszej strony?
Natalia: My również dziękujemy, miło jest udzielać wywiadów! Również mamy nadzieję, że słuch o nas nie zaginie, wręcz przeciwnie! ;) Pozdrawiamy wszystkich czytelników strony Halotan Records, piątka! ;)
Piotr K.: Zapraszamy na nasze strony, zapraszamy do słuchania naszej muzyki w internecie i na żywo!
Piotr G.: Również dziękuję za rozmowę i za zainteresowanie Alheną. Bez Was nie ma nas! Trzymajcie się i słuchajcie tego, co gra Wam w serduchu!