46 elektrowstrząsów na parkiecie, czyli warszawskie Electrotherapy od kuchni – wywiad
Cóż, za pewne ograniczałaby się do “polemik” na portalach społecznościowych pod tytułem: “dlaczego warto jeździć tylko na niemieckie festiwale”.
A tak, wygląda – mimo faktu, że takich polemik i tak jest całkiem sporo – zdecydowanie bardziej przyzwoicie. I co najważniejsze, obcowanie z muzyką, czy z innymi miłośnikami niepokojących dźwięków i niebanalnych ubiorów odbywa się dzięki nim w przestrzeni rzeczywistej, a nie tylko wirtualnej.
Warszawska ekipa Electrotherapy ma na swoim koncie wiele imprez, wśród których możemy się natknąć na wyśmienite gigi legendarnego Psyche, czy rodzimego H.EXE. Po krótkim okresie nieobecności wracają z czterdziestą szóśtą (sic!) odsłoną swojej imprezy, już 22 listopada w warszawskim klubie GramOff/On.
Niedługo potem – bo już 13 grudnia – w tym samym klubie edycja nr. 47, na której oprócz wyśmienitych setów zaprezentuje się H.EXE. O planach na przyszłość i już stoczonych imprezowych bojach zgodził się odpowiedzieć jeden z organizatorów imprezy – Moherovy
Adalbert: Czego mogą się spodziewać wszyscy ci, którzy 22 listopada pojawią się w klubie GramOff/On?
Moherovy: Nasi goście mogą się spodziewać jak zawsze bardzo mocnych muzycznych akcentów, nowszych i tych starszych z wielu gatunków nie tylko z tzw sceny DI ale i akcentów techno, trance czy nawet breakbeat, który w wykonaniu Dr’a Robota jest szczególnie chwytny i świetnie wkomponowany w klimat EBM czy synth.
Wracamy też do formuły łączącej dwie imprezy w jednym, jak to bywało na naszych eventach w Saturatorze. Wkomponowanie Kasetonii w klimaty electro-industrialne jest może pomysłem nieco szalonym ale sprawdzonym i bardzo ciekawie funkcjonującym.
Wyobraź sobie na jednej scenie dzikie harczenie Centhron, czy Hocico po drodze przeplatane jakimś Funker Vogt i Juno Reactor, by kawałek dalej na drugiej sali zobaczyć ludzi szalejących( i tu wcale z tym szaleństwem nie przesadzam) przy Michaelu Jacksonie, Madonnie, Roxette czy nawet Coco Jumbo.
Najlepsze jest to ,że czym większa dawka kiczu tym lepsza zabawa na parkiecie.Ba! Ludzie sami o takie rzeczy proszą a patrząc na nich, w życiu bym nie podejrzewał,że mogli by znieść taki klimat który w moim domniemaniu parzyłby ich w uszy
Nawiasem mówiąc , zobaczyć takie towarzystwo tańczące przy hitach z satelity – Bezcenne!
46 edycja już wkrótce – link do wydarzenia tutaj
Adalbert: Impreza w 100 procentach kontynuuje dawną formułę, czy można spodziewać się jakichś nowości?
Moherovy: Odpowiedź na to pytanie jest trudna. My nigdy nie zamykamy się na innowacje a jednocześnie chcemy zachować pewne muzyczne widełki. Naszym celem jest grać to wszystko co posiada odpowiednią moc, rytm oraz klimat i zawiera się w szeroko pojętym nurcie synth-electro- industrial.
Ostatnimi czasy grywamy więcej trance czy techno, głównie za sprawą Bella który dołączając do nas, otworzył nową furtkę którą to coraz częściej i szerzej uchylamy.Jest to jednak pewien rodzaj dopełnienia formy naszych imprez mający na celu skupienie większej liczby odbiorców, których chcemy mocniej zainteresować tym co dotychczas graliśmy i vice – versa, zainteresować naszych stałych bywalców muzyką z nieco innych rejonów, lecz naszym zdaniem spójną z gatunkami dla których do nas przychodzą.
Adalbert: Czy pamiętasz jak narodził się pomysł imprez Electrotherapy?
Moherovy: Pomysł z Electrotherapy narodził się w głowie Dr’a Robota który grał przez lata na imprezach o innym zabarwieniu gatunkowym. Jest to takie spełnienie jego marzeń , by stworzyć imprezę w tym stylu.
Współzałożycielem jest Tactical Neural Disorder, wówczas nasz spec od ciężkiego electro, który w związku z różnymi osobistymi sprawami, zawiesił swoją aktywność w projekcie.
Początkowo miało to wyglądać nieco inaczej. Założenie było takie, by grać synthpop, futurepop i nieco starej elektroniki,ebm , new romantic oraz dla kontrastu harsh,dark electro, industrial i electroindustrial. Miało to być przedsięwzięcie podziemne do bólu i poniekąd takim było.
Graliśmy w praskiej klubogalerii która swą lokalizacją i wyglądem przypominała pracownię niszowego artysty z czasów rewolucji przemysłowej. Miejsce samo w sobie kojarzyło się w praskim folklorem, znanym z różnych miejskich legend a nieliczna publika której w jakiś sposób udało się nas znaleźć, bardzo ciekawie przenikała się z miejscową gawiedzią
Najciekawsze było to,że jedni jak i drudzy bawili się wybornie zarówno przy charczeniu Dulce Liquido czy nieśmiertelnych dźwiękach Camouflage. Nikt nigdy nie dostał po mordzie i wszyscy wrócili do swych domów w jednym kawałku.Wszystko zmieniło się gdy dołączył do nas Trip oraz Endżi. Ale o tym wspomnę troszkę później.
Adalbert: Co skłoniło was do powrotu?
Moherovy: Tak naprawdę nigdy nie zaprzestaliśmy swej działalności. Jedynie zabrakło nam na nią odrobiny czasu.
Mnie urodziła się córka i nagle wolny czas mocno się skurczył. Pozostali mieli więcej ważnych spraw do rozwiązania i tak jakoś przewegetowaliśmy kilka miesięcy. Teraz sytuacja pozwoliła na kontynuację i bierzemy się za nadrabianie zaległości.
Planujemy imprezy w listopadzie i w grudniu z tym, że ta grudniowa okraszona będzie kolejnym koncertem. Jakim? Hmmm… Chyba już mogę powiedzieć, że do Warszawy znów przyjedzie H-EXE (link do wydarzenia na fb tutaj).
Adalbert: Co jest ważniejsza dla sceny? Koncerty, czy porządne imprezy?
Moherovy: Ja bym postawił tu znak równości. o. Jednak i to nie jest do końca prawdą.
Jeśli chodzi o stronę czysto artystyczną to uważam, że dobry koncert zawsze będzie lepszy od imprezy. Już sam fakt niepowtarzalności formy wykonania czyni go wydarzeniem wyjątkowym.
No ale, poza festiwalami mamy mocno ograniczony repertuar, a na imprezie może pojawić się wszystko lecz w formie powtarzalnej. Zawsze jest coś za coś, dlatego moim zdaniem jedno plus drugie to najlepsze rozwiązanie które staramy się co jakiś czas organizować.Zwłaszcza, że jeśli komuś nie odpowiada dany artysta bądź uzna, że cena go nie satysfakcjonuje, może przyjść na sam after.
Adalbert: Trudno jest rozkręcić dobrą imprezę w klimacie Dark Independent?
Moherovy: Tak naprawdę trudno nie jest. Trudniej jest się utrzymać na rynku. Tu zbiega się wiele przeciwności. Każdy ma różne codzienne obowiązki z którymi nie zawsze łatwo sobie poradzić a co dopiero pogodzić to wszystko ze sobą.
Ponadto nie ma czasu na porządną promocję a jeśli nawet i chwilę się urwie to ciężko o dopracowanie konkretów. Z drugiej strony to my na samym początku nie zakładaliśmy nawet,że w tym kierunku to wszystko się potoczy.
Mieliśmy być podziemnym projektem dostępnym tylko dla wąskiego grona plus tych , którzy cenią sobie kameralne imprezy w nieszablonowym stylu. I teraz mogę nawiązać do tego co się zmieniło gdy dołączył do nas Trip oraz Endżi.
Akurat w tamtym czasie klub zmienił politykę wobec nas. Klub jak to klub prowadzony przez pasjonatów, zaczął kuleć finansowo i nagle zabrakło dla nas miejsca.
Było trzeba szukać innego miejsca bo nasze miejsce przestało być już nasze. Trzeba było zacząć inwestować w projekt,nie tylko finansowo ale też wyszliśmy z założenia, że w nowym miejscu należało by pokazać coś innego, czego na tej scenie raczej nie ma. Postanowiliśmy ,że Trip zacznie wspomagać nasze sety różnymi efektami , przesterami etc.
W międzyczasie dogadaliśmy się z Fabryką Kotłów na kolejną edycję a ,że wynajęcie klubu generowało koszty trzeba było zbiletować imprezę.
Tak narodziła się pierwsza “naziemna” edycja ET na którą przyszło kilkadziesiąt osób, które w zdecydowanej większości pierwszy raz o nas usłyszały. A była to edycja nr 18! Wówczas to pierwszy raz zagrała z nami Endżi która zapoczątkowała w nas myśl , by rozwinąć skrzydła i zorganizować jakiś koncert!
I tak od słów przeszliśmy do czynów, po koncercie projektu Tripa i Nitelli – TRINITE, w kwietniu 2012 zagościł u nas Controlled Collapse a już miesiąc później legenda synthpop’u PSYCHE! Jeszcze rok wstecz , żaden z nas by nie pomyślał, że na naszej imprezie pojawi się ktoś taki, a tu taki zwrot! Fakt faktem, że do Psyche dołożyliśmy z własnej kieszeni ale WARTO BYŁO!!!
Adalbert: Czy twoim zdaniem ważniejszy jest warsztat DJa czy wystarczy dobrze skrojona setlista?
Moherovy: Odpowiedź jest bardzo prosta. Dobrze skrojona setlista i dobry warsztat. Jedno zawsze uzupełnia drugie i nie ma inaczej. Ciężko mi jest sobie wyobrazić aby robić kilkusekundowe odstępy pomiędzy utworami,szarpać tempo lub łamać rytm.
Czasem można sobie pozwolić na dwa ostatnie ale trzeba w jakiś sposób to uzasadnić. Zauważyłem, że publika odbiera raczej dobrze skrojoną setlistę aniżeli sam fakt płynnego przejścia pomiędzy utworami. Tak bynajmniej bywa na warszawskich imprezach DI gdzie zdecydowana większość patrzy na to co leci a nie jak to jest podane.
Na imprezach techno,trans czy house taki stan rzeczy jest nie do przełknięcia a tu jakby ludzie zbytnio się tym nie przejmują. Jednak my nie wyobrażamy sobie dopuszczenia do tego typu sytuacji, no chyba,że akurat nastąpi jakiś problem natury technicznej lub zostanie to spowodowane zwykłym ludzkim błędem. No ale błędy mogą zdarzyć się każdemu.
Adalbert. Czy podczas dawnych imprez Electrotherapy przydarzały się jakieś nieszablonowe, zapadające w pamięć sytuacje? Jeśli tak, mógłbyś o nich opowiedzieć?
Moherovy: Przydarzały się, przydarzają i będą przydarzać. To jest jakby nierozłączny element tej układanki.
Zazwyczaj są to sytuacje zabawne aniżeli chwile grozy, no chyba, że chwilą grozy można by nazwać fakt zamarznięcia WC podczas drugiej edycji imprezy. Mróz -15 a tu wucet nieczynny. Męska część jeszcze dawała radę ale kobietom szczerze współczuliśmy. Jednak My Polacy zawsze i w każdych warunkach damy sobie radę
Inna sytuacja dotyczy chłopaków z Psyche. Koncert zaplanowaliśmy na 23cią a już o 20tej dostarczyłem Darrinowi i Stefanowi zgrzewkę Perły. Wypili po 3 i Stefan mówi,że dzień wcześniej w Łodzi otrzymali od organizatorów Tyskie i po wypiciu trzech nic nie poczuli a tu po trzech Perłach zaszumiało w głowach. Niemniej jednak po tych Perełkach dali naprawdę fantastyczny koncert!
Jednak najbardziej w pamięć wbiła mi się historia z plenerowej edycji w Skrawku. Full ludzi, moc na maxa, dookoła przestrzeń, parki i działki a tu jakiś dziadzio na rowerku przyjeżdża i łaps kable wyrywa! Na szczęście niczego nie uszkodził ale była później niemała awantura z zarządcą terenu bo jednemu działkowiczowi hałas przeszkadzał!
Pozdrawiam wszystkich i zapraszam na listopadową imprezę 2w1 oraz do śledzenia naszej strony na facebook, tam znajdziecie info na temat przyszłych wydarzeń.